Zawsze marzyłam,żeby zobaczyć je na żywo. Stwierdziłam,że raz się żyje i namówiłam mojego chłopaka na wyprawę do Londynu. Po wielkim filowaniu na bilety,udało się je kupić i organizować wyprawę do Anglii.
Z okazji dziesięciolecia zespołu wydano po raz drugi składankę z największymi hitami (nie wiem po jaką cholerę) i zaplanowano pożegnalną trasę koncertową.
Koncert odbył się 2 marca w Arenie O2 w Londynie.Byłam niesamowicie podekscytowana,miejsca mieliśmy całkiem niezłe. W roli supportu wystapiła Amelia Lily znana z piosenek "You bring me joy" i "Shut up (and give me what you got)"
Nieźle śpiewa na żywo i ma kawał głosu. Po supporcie na właściwy czekaliśmy,aż 1,5h godziny! To zdecydowanie za długo. W tym czasie zdążyłam nabyć zdjęcia z autografami.
Girls Aloud na żywo to niesamowita dawka energii i prawdziwe show. Na żywo brzmią rewelacyjnie.
Jestem szczęśliwa,że tam byłam i mam nadzieję,że pomimo tego,iż zespół zakończył działalność,to dziewczyny kiedyś się i tak zejdą.
Nawet mojemu chłopakowi się podobało,pomimo innego gustu muzycznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz